czwartek, 15 października 2015

She's so sensitive


- I… cięcie! Wspaniale! Cudownie! Fan-ta-sti-ko! – zakrzyknął Horowitz. – Colin, świetna scena! Jennifer, gratulacje, doskonale ci poszło! Ta mimika twarzy, te gesty, ten wzrok, ten idealny pocałunek!
Dobra, czas na przerwę na lunch. Widzimy się za czterdzieści pięć minut. I, Jared, jeżeli jeszcze raz przeszmuglujesz na plan babeczki jagodowe, będziesz stał w kącie!
Kolejna scena serialu zakończona. Jennifer przygryzła dolną wargę, odgarniając za ucho kosmyk włosów. Colin posłał jej przeciągłe spojrzenie, które otrzymywała od niego już wiele razy. Westchnęła w duchu, jednakże nie dała po sobie poznać znużenia, jakie ogarniało ją za każdym razem, kiedy Colin zaczynał się zachowywać w tak otwarcie… flirciarski sposób. Zgodnie z jej przewidzeniami, O’Donoghue podszedł do niej, uśmiechając się zalotnie.
- Hej, Jenn – zagadnął. – Jak tam? W tej scenie byłaś naprawdę dobra. Już słyszę piski wydawane przez fanki, gdy będą to oglądać!
Jennifer zachichotała cicho, spuszczając wzrok. Wlepiła spojrzenie w podłogę, uparcie nie patrząc Colinowi w oczy.
- Tak, było całkiem nieźle – wydusiła z siebie po chwili, gdy cisza stawała się coraz bardziej przytłaczająca.
- Masz ochotę pójść ze mną na lunch? – spytał nagle.
Jennifer gwałtownym ruchem poderwała głowę, nawiązując z Colinem kontakt wzrokowy. O cholera. O’Donoghue był całkowicie poważny.
- Z-znaczy… ja… - wymamrotała, desperacko próbując znaleźć jakąś wymówkę.
Nagle poczuła czyjś dotyk na ramieniu. Zaskoczona, obróciła się. Jej oczom ukazała się Lana, która uśmiechnęła się do niej znacząco.
- Jennifer, pamiętasz, że miałyśmy razem iść na lunch? – spytała przesłodzonym tonem.
Blondynka przez kilka milisekund przetrawiała to, co powiedziała Lana. Była pewna, że nie umawiały się na lunch, na pewno by o tym pamiętała, cholera, nawet zaznaczyłaby tę datę w kalendarzu i narysowała obok tysiąc serduszek… och. Flirtowy sabotaż. A to manipulantka.
- Tak, tak! Już zamierzałam iść cię poszukać, ale zagadałam się z Colinem… - zrobiła nieco dramatyczną pauzę, po czym obróciła się w kierunku mężczyzny. -   Wybacz, jestem umówiona z Laną.
Uśmiechnęła się przepraszająco, mając nadzieję, że wyszło jej to wiarygodnie.
- To może innym razem, dobra? – mruknął Colin, nieco przygaszony.
- Tak… zobaczymy – odpowiedziała.
W tym momencie Lana chwyciła ją za rękę i odciągnęła delikatnie.
- Chodź, nie mamy wcale tak dużo czasu – wyszeptała miękko.
Jennifer świat zawirował przed oczami. Chciała mocniej ścisnąć dłoń Lany, ale nie miała odwagi poruszyć żadnym mięśniem ręki. Zamiast tego, gdy tylko były obrócone do Colina plecami, uśmiechnęła się szeroko, ukazując szereg białych zębów.
- Dzięki, dzięki, dzięki – szepnęła radośnie, a iskierki w jej oczach zamigotały.
Usta Lany także rozciągnęły się w uśmiechu, a Jennifer zarumieniła się nieznacznie.
W ciągu pięciu minut znalazły się w stołówce. Lana wybrała dla siebie lekki lunch składający się z sałatki, jabłka i kawy, natomiast Jennifer nałożyła sobie ryż z kawałkami kurczaka. Obie zapakowały swój posiłek, a następnie opuściły stołówkę. Niepisaną regułą było to, że – jeżeli tylko temperatura na to pozwalała - bardzo często jadły lunch na zewnątrz.  
- Gdzie dzisiaj zjemy? – spytała beztroskim tonem Jennifer.
Lana przechyliła lekko głowę, rozglądając się dookoła. W końcu wskazała na odosobnione miejsce niedaleko lasu.
- Tam powinno być w miarę spokojnie.
Jennifer przytaknęła.
Gdy znalazły się we właściwym miejscu, Lana zdjęła swój ciepły, fioletowy szal i ułożyła go na ziemi.
- Siedzenie przyszykowano, Wasza Wysokość – wymruczała, mrużąc figlarnie oczy.
Jennifer uniosła brwi, rozbawiona, lecz opanowała wkradający się na twarz uśmiech i z godnością zajęła wskazane miejsce.
- Dziękuję. Możesz spocząć koło mnie – odparła po królewsku, nonszalanckim gestem wskazując na puste siedzenie po jej prawej stronie.
Lana usiadła na wyznaczonym miejscu, wzdychając i kręcąc lekko głową.
Obie odpakowały swój lunch i w milczeniu rozkoszowały się ciepłym jedzeniem. Wreszcie Jennifer uniosła wzrok znad swojej porcji ryżu z kurczakiem i posłała Lanie czułe spojrzenie.
- Dziękuję, że mnie uratowałaś – mruknęła, mnąc w dłoniach kawałek materiału bluzki.
- Och, Jennifer… Nie musisz mi dziękować, naprawdę. Wiem, jaki Colin potrafi być denerwujący. Poza tym, nie będę bezczynnie siedzieć, podczas gdy jakiś podrzędny lowelas próbuje poderwać moją dziewczynę – dodała Lana.
- Strasznie posesywna z ciebie istota, czyż nie? – zażartowała Jennifer, lecz rumieniec na policzkach ją demaskował.
- Słodko się rumienisz – skomentowała brunetka, po czym nachyliła się i delikatnie pocałowała Jennifer, która pisnęła cicho.
- A co, jeśli ktoś nas zobaczy? – zapytała, rozglądając się gwałtownie, by sprawdzić, czy na pewno nikt ich nie podgląda.
Lana westchnęła, przewracając oczami.
- Spokojnie, nikogo tu nie ma – zapewniła ją. – Jesteśmy tu tylko my dwie. Nikt się o nas nie dowie. Przecież już ci to mówiłam.
Ramiona Jennifer opadły lekko.
- Przepraszam. Jestem nieco przewrażliwiona. Po prostu… - westchnęła, nagle czując się bardzo zmęczona. – Mam już tego dosyć. Przez ten głupi serial wszyscy mnie w końcu znienawidzą.
- Daj spokój, nikt cię nie znienawidzi… - zaczęła.
- Jak możesz być tego taka pewna?! Widziałaś, co ludzie wypisują na mój temat? Wiesz, ile negatywnych komentarzy jest pod każdym naszym wspólnym zdjęciem? Wszyscy chcą widzieć tylko jedną stronę Emmy! Interesuje ich tylko ten durny romans z pieprzonym Hakiem. Mam już tego serdecznie dość!
- Jennifer! Jennifer, spokojnie… Proszę cię, przestań. Przecież wiesz, że twoi fani potrafią patrzeć głębiej. I umieją rozróżnić Emmę od prawdziwej ciebie.
Blondynka gwałtownie pokręciła głową. Drżącymi rękoma sięgnęła po swój telefon, po czym odblokowała ekran. Po kilku sekundach pokazała telefon Lanie.
- Pamiętasz, jak kilka dni temu zrobiłyśmy sobie parę zdjęć podczas spaceru? Jedno z nich wstawiłam na swojego Twittera. Spójrz na to morze negatywnych komentarzy! „A gdzie jest Hak?”, „fuj, wrzuć coś z Colinem!”, „średnie selfie, z przystojnym piratem wyglądałabyś lepiej”! – w tym momencie głos Jennifer załamał się, a z jej oczu popłynęły łzy.
Lana wyrwała telefon z rąk blondynki, po czym odrzuciła go na bok. Z czułością oplotła Jennifer ramionami. Blondynka wtuliła się w swoją ukochaną.
- M-mam tego dosyć… - wymamrotała słabym głosem Jennifer.
- Ciii… Wszystko będzie dobrze –mruczała Lana, na przemian głaszcząc i całując jej głowę.
Przez kilka minut siedziały w ciszy, przerywanej jedynie chlipnięciami Jennifer. Gdy blondynka wreszcie się uspokoiła, odsunęła się nieco od Lany. Miała zaczerwienione oczy, a na jej policzkach wciąż widniały ślady łez.
- Przepraszam, że się tak rozklejam… Czuję się jak dziecko… - mruknęła, zagryzając dolną wargę.
- Nonsens, kochanie. To nie twoja wina. Jesteś wrażliwa, ale to jedna z cech, które czynią cię wyjątkową. Kocham cię taką, jaka jesteś. I smuci mnie, że zamykasz w sobie te wszystkie uczucia i nie dajesz im żadnego ujścia – powiedziała cicho Lana. – Pomyśl o tym w ten sposób: teraz, gdy kręcimy serial, emocje fanów sięgają zenitu. Ale przyjdzie taki czas, gdy serial się skończy. Wtedy będziemy mogły przestać żyć w ukryciu. I nie dam nikomu tak o tobie mówić. Rozumiesz?
Jennifer powoli pokiwała głową.
- Poza tym, jeśli wtedy nadal będziesz nieszczęśliwa z powodu tych komentarzy, zablokuję ci Twittera, Instagrama i wszystkie inne media społecznościowe, a ich autorów wyśledzę i porządnie spoliczkuję – zagroziła Lana. – Nikt nie będzie pisał takich rzeczy o mojej księżniczce.
- Mój rycerzu w lśniącej zbroi – wymamrotała Jennifer, uśmiechając się blado.
Z chwili na chwilę zaczynała czuć się coraz lepiej.
- Twoja królowo – poprawiła Lana, uśmiechając się.
- Ach, proszę o wybaczenie, Jej Szlachetna, Królewska Mość – odparła, rozbawiona.
Lana uniosła ręce i delikatnie otarła ślady łez z policzków Jennifer.
- Jesteś piękna – powiedziała, a następnie z czułością złączyła ich usta w pocałunku.
Gdy wreszcie się od siebie oderwały, obie oddychały ciężej i głębiej.
- Mogę cię pocieszyć tym, że scena z Colinem była dzisiaj jego ostatnią. Jutro czeka cię policzkowanie go za rzekomą zdradę – dodała lekkim tonem Lana.
- Wreszcie jakaś dobra wiadomość – odpowiedziała jej uśmiechem Jennifer, po czym obie parsknęły śmiechem.





___________________________

Cóż, dawno mnie tu nie było! Powracam z kolejną miniaturką SwanQueen (who would have guessed?). Inspirowałam się pewnym smutnym i szokującym postem od Aneci. Dziękuję za wenę, kochana <3

8 komentarzy:

  1. Jej, jak zwykle mi się podoba! <3 Czemu tak długo trzeba było czekać?! Me serce usychało z tęsknoty ;-;
    A co do o-s. Czemu akurat Morrilla ._. W sumie troszkę się dziwnie czuje, czytając to, zwłaszcza, że Lana i Fred to moje real life OTP :D Ale od Ciebie, to podoba mi się wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tym razem musiała być Morrilla,bo pisałam pod wpływem mocnych feelsów. W sumie to popełniłam tą miniaturkę przez Anecię - daje mi zdecydowanie zbyt dużo feelsowych obrazków, przez co robi mi się smutno i ponuro i tak wychodzi, że moją reakcją jest pisanie.
      Ale jeśli masz jakiś pomysł, o czym powinnam napisać, to proszę bardzo, moja wena czeka.

      Usuń
  2. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam ale to jest miłość od pierwszego przeczytania :-D Błagam - napisz kolejne :-D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością kiedyś coś się na tym blogu jeszcze pojawi. Ale szukam inspiracji, gdyż nie wiem, o jakich postaciach coś napisać c":

      Usuń
  3. Aww kocham <3 i czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie skończyłam maturki, więc na pewno będę miała czas na napisanie czegoś nowego. Myślałam nad rozpoczęciem dłuższego projektu, bo szczerze mówiąc, miniaturki nieco mnie już nudzą i nie stanowią wyzwania. A jeszcze nie udało mi się dokończyć żadnego dłuższego fanfika.

      Usuń